Wszystko co kiedykolwiek usłyszałeś o
akademikach to kłamstwo.
„Żebyś ty
wnusiu nie popadł w jakieś podejrzane towarzystwo” – powtarzała trzeci
raz tego samego dnia babcia, kiedy odjeżdżałem od niej zaraz przed pójściem na
studia.
Początkowo - mając w głowie opowieści Luci o
łódzkich akademikach – nie myślałem o przeprowadzce tam.
O Luci zdążycie przeczytać jeszcze nie raz w
moich skromnych progach.
Kombinacja polskiego pierwiastka z stylem
życia rodem z filmów pokroju American Pie nie wróżyła dobrze mojej dalszej edukacji.
Dosłownie na kilka dni przed oglądaniem
mieszkania zadzwonił Wojtek, chłopak z polibudy, który także miał się tam
wprowadzić:
„Sprawa jest
taka, właścicielka wprowadza do nas osobę od siebie i niestety zabrakło miejsca
dla Ciebie. Mam nadzieję, że masz gdzie mieszkać w Gdańsku.”
Na szczęście miałem zaklepane miejsce w
akademiku. Dom Studencki nr 4. Czułem zbliżający się upadek. Kres marzeń i
początek długiej drogi w dół, która przy najlepszym wypadku skończyłaby się
zapierdalaniem na niższym stanowisku w jakimś korpo.
I:
Asertywność
Okazja do picia wódki jest zawsze
.
Mamy znajomego, który obecnie cierpi z powodu
pękniętych naczynek krwionośnych w nosie. Efekt za grubego portfela i braku
asertywności.
Nie można jednak obwiniać za to krwawiącego.
Chłopak chce tylko nadrobić czasy licealne, które poświęcił na bycie ministrantem.
Znałem do tej pory jednego ministranta.
Zawsze robił mi wyrzuty, kiedy w piątek bezczelnie przed jego nosem zajadałem
się kanapkami z szynką. Dzisiaj studiuje w Gnieźnie.
Myślicie, że ministranci nie piją?
II:
Znajomości
Dobra drukarka znajduje się u Kostka, w
pokoju 432. Skorzystać z mikrofalówki zawsze możesz u dziewczyn z 234, a jeśli
potrzebujesz późną nocą alkoholu, meta znajduje się na poziomie 400.
Pobyt w akademiku jest najlepszym lekiem na
samotność. Idąc korytarzem w kierunku kibla możesz spotkać kilka osób w kuchni,
zapalić z nimi papierosa i porozmawiać o dupie Maryni.
Maryni to ja żadnej jeszcze nie znam.
Jest szansa, że umówicie
się na piwo. Albo nie, bo musisz zapierdalać z językoznawstwem.
Wbrew pozorom nie wszystkie znajomości
polegają na piciu wódki.
Pokój 229 słynie z wielopiętrowej integracji.
Aktywności, różne. Głównie koszykówka i gry planszowe.
Potem ewentualnie piwko. Albo dwa.
III: Nauka
To akurat jest banalnie proste. Jak Ci
zależy, to się uczysz. Nikt Ci nie przeszkadza, nie stawia przed tobą Żubrówki
jako testu siły woli. Ani Big Maca, jeśli lubisz wpierdalać.
Chyba, że ktoś prewencyjnie napierdala
muzyką. Jeżeli jest po 22, masz prawo się przyjebać. Zatyczki do uszu kosztują
niewiele.
IV:
Pieniądze i Kuchnia
Opłaty za akademik nie są duże, więc resztę
pieniędzy od rodziców możesz spokojnie przepierdalać na wódkę. Albo na żarcie w
McDonald’s.
Paradoksalnie jednak czasami ludzie gotują.
Moje spaghetti stało się memem piętra, bo robię je za często.
Pierogi z lokalnego sklepiku też nie są złe.
Czasami jesteśmy jednak bardziej ambitni. Mój
współlokator przyrządza sobie często ryż z fasolką czerwoną i pomidorami. Ze
znajomymi z 231 czasami usmażymy schabowe z panierką z płatków kukurydzianych,
smakują prawie jak te od mamy.
Wszystkie bzdury o kanapkach smarowanych
nożem możecie wsadzić sobie w dupę.
V:
Oszczędzanie
Wielu studentów mieszkających w akademiku
pracuje w weekendy. Różne zajęcia. Telemarketing, bary szybkiej obsługi,
ochrona, korepetycje.
Pracę w dużym mieście znaleźć łatwo. Tylko
ten, któremu rzeczywiście nie chce się pracować jej nie znajdzie.
Pogodzić ją z zajęciami też łatwo. Wielu
firmom zależy na osobach uczących się, toteż pozwalają im dostosować grafiki
według własnych potrzeb.
Ja nie oszczędzam. Jest spora szansa, że nie
dożyję czterdziestki, więc po co myśleć o emeryturze.
W ogóle po co myśleć o państwie?
Lepiej za zarobione pieniądze zjeść dobrego
kebaba. Albo kupić wódkę.
W sumie to nie, nadal mam wstręt do wódki po
ostatnich imprezach.
Ile razy mówiłem? Ciepłej się nie pije. To
nie, zawsze im się spieszy.
Mówiłem Wam, że jest sesja i ogólnie mamy
przejebane?
Zachciało się, studiów amerykańskich.
Marność.
Jak żyć?
Myslovitz - Zgon