Albo i nie.
Cały ten pierdolony przybytek powstał w
wyniku jednego wielkiego nieporozumienia.
Znajomy z liceum (tego pierwszego) miał w
głowie pewien projekt. Dzieło ambitne jak na dwóch szesnastolatków z humana.
Kiedy dostałem pierwszy tekst od Mikiego do
korekty, złapałem się za głowę. Treść była okej, jakieś pierdolenie o
wyuzdanych świniach z imprez. Tylko ta ściana tekstu na dwie strony. Zawsze
dostaje raka jak widzę, że ktoś ma problemy z obsługą Worda tak aby
przekazywana treść była przejrzysta dla czytelnika.[1]
Chodziło mniej więcej o wyrażanie bólu dupy w
sposób elokwentny, żeby to na Facebooka się nadawało. Strona ta miała się nazywać WWoN – Wiem
Wszystko o Niczym i jej celem było szerzenie idei ogólnego ogarnięcia wśród
młodzieży. Jeden albo dwa teksty poleciały na fanpage i potem projekt został
porzucony ze względu na zapierdol jaki fundowali nam nauczyciele przedmiotów
ścisłych.
Do dzisiaj nie zapomnę przeszczęśliwego na
geografii Piękosza, który raczył nas na sprawdzianach swoimi dowcipami.
„Pif, paf,
lecą ostatnie strzały.”
Swoją salę świątynią nazywał, a lekcje
prowadził z wygodnego fotela biurowego, z którego rzadko kiedy się podnosił.
Nie miał takiej potrzeby, bo prezentacje, którymi nas męczył miał tuż przed
nosem, ale prawdą było, że swoich rozmiarów chłop nie miał ochoty zbyt często
się ruszać.
Fakt, że pochodził z miejscowości zwanej
Tucznem nie pomagał mu wcale. Aczkolwiek, czasami wychodziło mu bycie
śmiesznym.
Wracając jednak do bloga.
Pomysł powrócił, kiedy w drugim już liceum
zaczęły się zajęcia z dziennikarstwa. Znalazłem w sobie jakieś powołanie chyba[2],
bo już po drugiej lekcji byłem zaangażowany w reportaż o grupie tanecznej
prowadzonej przez kuzyna. Potem zaczęło się pisanie felietonów na oceny i
zachęcony przez polonistkę ruszyłem z pierwszymi tekstami.
I tak, po zaledwie roku już dostaję raka gdy
widzę te pierwsze wprawki.
No ale od czegoś trzeba było zacząć.
Koniec pierdolenia, czas opowiadać historie.
Będą o wszystkim i o niczym. Jak zawsze.
Jak to sakramentalnie kiedyś Nowicki
powiedział:
„No i chuj no i cześć.”
Bracia Figo Fagot – Janko, Janeczko
Ja tu po roku wracam i coraz zabawniejsze rzeczy czytuję, no no, jestem pod wrażeniem :D
OdpowiedzUsuńRozwalił mnie dopisek, że takie blogowe teksty to "całkiem dobry chwyt na panny jest" - mistrzu, ucz mnie!
Baw się dobrze na studiach i nie przestawaj pisać ;)
Pozdrowienia z Lingwistyki ;P
Ja tu po roku wracam i coraz zabawniejsze rzeczy czytuję, no no, jestem pod wrażeniem :D
OdpowiedzUsuńRozwalił mnie dopisek, że takie blogowe teksty to "całkiem dobry chwyt na panny jest" - mistrzu, ucz mnie!
Baw się dobrze na studiach i nie przestawaj pisać ;)
Pozdrowienia z Lingwistyki ;P