poniedziałek, 22 grudnia 2014

#002 - (Być może) świątecznie

Gdybym miał zaufać wujkowi Google w sprawach zdrowotnych, okazałoby się, że mam raka. Ale nie, to tylko nerwica.
Objawy? Różne. Od trzęsących się rąk do nagłego krzyku poprzez problemy z poprawnym łączeniem związków frazeologicznych. Ale tylko w sytuacjach stresowych. Pojawia się zatem pytanie, co w moim przypadku nie jest sytuacją stresową?

Egocentryzm? Daj mi się wygadać to wysłucham Twoich narzekań. Wiem, że masz ich wiele. Jak każdy.

Wypadałoby jednak ograniczyć te wywody do jednego tematu. Może o świętach, tak będzie najłatwiej.

Czym one dla mnie są? Na pewno nie choinką pozbawioną u góry igliwia z przywieszonymi papierowymi bombkami, wyglądającymi zresztą na robione przez przedszkolaków. Serio, na rynku w Osiu macie szansę taką zobaczyć. To jeden z niewielu razy kiedy moje drzewko wygląda lepiej. Kolorowe lampki, różne rodzaje bombek, można się patrzyć na nie godzinami. Dobrze chociaż, że sklepy zostały w miarę ładnie przystrojone. Lepszy rydz niż nic.

Na pewno święta nie kojarzą mi się także z całą regilijną otoczką. Kiedy myślę o ostatnich tygodniach, widzę mnóstwo reklam w telewizji, kolejki w sklepach i małe dzieci siedzące na kolanach Mikołajów, którzy tylko napędzają komercyjną machinę. Czy to jest złe? Cóż, każdy spędza ten czas na swój sposób.

Od razu przypomina mi się rozmowa, zasłyszana w jednym barze. Jedna z obsługujących pań narzekała na to, że w same święta ludzie przychodzą "na kebsa". Gdyby nie przychodzili, o wiele więcej ludzi miałoby wolne w święta. Z jednej strony mówiła dobrze, ponieważ nawet ta komercyjna wersja Bożego Narodzenia nakazuje spędzanie czasu w rodzinnym gronie, w domu, przy wigilijnym stole, na którym zazwyczaj jedzenia jest tyle, że każda pani w domu potem narzeka, że jest jej o parę kilogramów więcej. Z drugiej strony jednak, zawsze znajdzie się odsetek chętnych na kebaba w pierwszy dzień świąt i to dla nich musi być ten bar otwarty. Pieniądze na ulicy nie leżą, niestety.

Oczywiście, jak już wcześniej wspomniałem, jest i ta lepsza część świąt. Gdy już każda potrawa znajdzie się na stole, nerwy opadają i w ich miejsce pojawia się rodzinna atmosfera. No i hej, rzadko widzi się aż tyle jedzenia na jednym stole. Poza tym, ludzie w święta stają się generalnie milsi, więc warto pozytywnie wykorzystać ten czas. Potem już tylko postanowienia noworoczne. Nie powiem, w tym roku dużo ich na liście.


Dean Martin - Let it Snow