wtorek, 18 listopada 2014

#000 - Gdzie jest pilot?

Wszystko o niczym. Nic o wszystkim. Ujście wszystkich emocji gromadzonych w psychice, wstęp do opowieści o zagubionym człowieku w świecie pełnym absurdów i niedomówień.

Po tradycyjnym obiedzie jaki mama zwykła przygotowywać przy okazji dużych spotkań rodzinnych chciałem się napić czegoś słodkiego, dlatego udałem się w kierunku kuchni. Szklanka była w moim pokoju, więc i tam po nią zajrzałem. Tam dosyć zaskakujący widok. Na komodzie, która została przyniesiona na czas "bankietu" leżał otwarty laptop, z którego właśnie korzystał starszy kuzyn. Zajmował się ogrywaniem jednej z nowszych pozycji traktujących o zabijaniu nazistów. Na przeciwko niego przy telewizorze dwójka maluchów w wieku 5-6 lat. Dobrze, że polubili przygody skaczącego hydraulika, rodzice mieli chwilę wytchnienia. Bo to takie proste, dać dziecku zabawkę i zająć się swoimi sprawami. A obok nich na kanapie - uwaga  - drugi kuzyn i drugi laptop. Tym razem jakaś sieciówka z czołgami. Tyle lat minęło od II Wojny Światowej, a motywy, i konteksty przewijają się wszędzie. Żal mi trochę ludzi, którzy nadal chowają urazy do Niemców, choć dzisiejszy kraj nie ma nic wspólnego z Hitlerem. Dla wsiowych gburów zawsze będą "Szwabami".

Brakowało tylko tego by dołączyć do kolektywu i urządzić sobie partyjkę wirtualnej koszykówki. A nie, przecież zrobiłem to, rozmowy przy stole tak wspaniale się przecież kleiły. 5 minut nerwowo szukałem pilota by na chwilę się od tego festiwalu fałszywych uśmiechów odciąć.

Wiele dobrych rad usłyszałem już w swoim krótkim życiu, a jedna z nich brzmiała: "Nie kupuj nigdy alkoholu komuś na urodziny. Może przecież sam już sobie kupić." Jakie moje zdziwienie było duże, gdy w dwóch paczkach od rodziny znajdowały się 0,7 czystego Krupnika. No i co ja miałem z tym zrobić? Postawić na stole przy ciotkach, które tylko czają się, by wyszukać jakichś aluzji? Odstawić scenę i obrazić się na wszystkich czy może po prostu wyjść? Ku prawdopodobnym zaskoczeniu młodszej części gości odłożyłem wódkę na półkę. Nie miałem ochoty przedłużać tego cyrku. Tak jak się spodziewałem, po dłuższej chwili większość zaproszonych się zmyła, pomijając tych co musieli jechać wcześniej. Dokładnie, impreza o jakiej marzyłem od roku.

Magiczny napój, który wszystkim ludziom rozwiązuje języki. Nie czujesz się swobodnie? Napij się, udana zabawa, wesoła rozmowa i szybki seks, gwarantowane.

Bo jak się czuć swobodnie przy ludziach, którzy każde wtrącenie nazwą "zbędnym filozofowaniem"? Równie dobrze można by postawić ich wszystkich na równi z tymi znajomymi, którzy słyną ze zdawkowych "A u mnie nic ciekawego." Ciągle w tym samym, martwym punkcie. Praca, dom, jedzenie, sen. Wyjazd nad morze świętem narodowym.

Także, nie uważam siebie za nie wiadomo kogo, nadal wystaje mi siano z butów. To tylko kwestia niezrozumienia, różnicy poglądów. Coś, co da się naprawić.

Tymczasem rozpoczął się kolejny akt dramatu. Kurtyna w górę, a kukiełki niech tańczą, pora na przedstawienie!


Metallica - Master of Puppets

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz