poniedziałek, 11 stycznia 2016

#010 - O blogu w ramach bloga i na jego temat.

Albo i nie.

Cały ten pierdolony przybytek powstał w wyniku jednego wielkiego nieporozumienia.

Znajomy z liceum (tego pierwszego) miał w głowie pewien projekt. Dzieło ambitne jak na dwóch szesnastolatków z humana.

Kiedy dostałem pierwszy tekst od Mikiego do korekty, złapałem się za głowę. Treść była okej, jakieś pierdolenie o wyuzdanych świniach z imprez. Tylko ta ściana tekstu na dwie strony. Zawsze dostaje raka jak widzę, że ktoś ma problemy z obsługą Worda tak aby przekazywana treść była przejrzysta dla czytelnika.[1]

Chodziło mniej więcej o wyrażanie bólu dupy w sposób elokwentny, żeby to na Facebooka się nadawało. Strona ta miała się nazywać WWoN – Wiem Wszystko o Niczym i jej celem było szerzenie idei ogólnego ogarnięcia wśród młodzieży. Jeden albo dwa teksty poleciały na fanpage i potem projekt został porzucony ze względu na zapierdol jaki fundowali nam nauczyciele przedmiotów ścisłych.

Do dzisiaj nie zapomnę przeszczęśliwego na geografii Piękosza, który raczył nas na sprawdzianach swoimi dowcipami.

„Pif, paf, lecą ostatnie strzały.”

Swoją salę świątynią nazywał, a lekcje prowadził z wygodnego fotela biurowego, z którego rzadko kiedy się podnosił. Nie miał takiej potrzeby, bo prezentacje, którymi nas męczył miał tuż przed nosem, ale prawdą było, że swoich rozmiarów chłop nie miał ochoty zbyt często się ruszać.

Fakt, że pochodził z miejscowości zwanej Tucznem nie pomagał mu wcale. Aczkolwiek, czasami wychodziło mu bycie śmiesznym.

Wracając jednak do bloga.

Pomysł powrócił, kiedy w drugim już liceum zaczęły się zajęcia z dziennikarstwa. Znalazłem w sobie jakieś powołanie chyba[2], bo już po drugiej lekcji byłem zaangażowany w reportaż o grupie tanecznej prowadzonej przez kuzyna. Potem zaczęło się pisanie felietonów na oceny i zachęcony przez polonistkę ruszyłem z pierwszymi tekstami.

I tak, po zaledwie roku już dostaję raka gdy widzę te pierwsze wprawki.

No ale od czegoś trzeba było zacząć.

Koniec pierdolenia, czas opowiadać historie.

Będą o wszystkim i o niczym. Jak zawsze.

Jak to sakramentalnie kiedyś Nowicki powiedział:

„No i chuj no i cześć.”

Bracia Figo Fagot – Janko, Janeczko




[1] Serio, zrobienie kilku akapitów i opcja „wyjustuj” nie bolą tak bardzo.
[2] Później zauważyłem, że ta oryginalność z pisaniem to całkiem dobry chwyt na panny jest.

2 komentarze:

  1. Ja tu po roku wracam i coraz zabawniejsze rzeczy czytuję, no no, jestem pod wrażeniem :D
    Rozwalił mnie dopisek, że takie blogowe teksty to "całkiem dobry chwyt na panny jest" - mistrzu, ucz mnie!
    Baw się dobrze na studiach i nie przestawaj pisać ;)

    Pozdrowienia z Lingwistyki ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tu po roku wracam i coraz zabawniejsze rzeczy czytuję, no no, jestem pod wrażeniem :D
    Rozwalił mnie dopisek, że takie blogowe teksty to "całkiem dobry chwyt na panny jest" - mistrzu, ucz mnie!
    Baw się dobrze na studiach i nie przestawaj pisać ;)

    Pozdrowienia z Lingwistyki ;P

    OdpowiedzUsuń