czwartek, 21 stycznia 2016

#012 - Zadyszka

Od coli w głowie się pierdoli.

Już w pedałówce pałałem miłością romantyczną do coli. Koleżanka nawet wtedy nazwała mój problem.

Coloholizm.

Zaczęło się od tego, że we wczesnym dzieciństwie wujek częstował mnie colą, kiedy to jemu i tacie służyła za popitkę do wódki.

Następnie otrzymane od rodziców drobniaki w większości wydawałem właśnie na nią. Kiedyś jeden kolega wylał na moją białą koszulkę dobre półtora litra. Gdybym był silniejszy od niego, w tamtym momencie bym go zatłukł na śmierć.

Nie dlatego, że zmarnował ciężko zarobione pieniądze moich rodziców. Wkurwiał mnie, był idiotą jak na swój wiek.

To był jeden z tych typków, z którego matematyczka się wyśmiewała przez całe trzy lata edukacji. W końcu, wypuszczony do gimnazjum nie czynił większego postępu i tylko oczekiwano aż przekroczy magiczną barierę lat osiemnastu, by móc go z czystym sumieniem z placówki wyjebać.

Rodzice kazali pracować w polu, gdy ten miał iść do szkoły.

Nikt o tym nie wiedział. Usprawiedliwienia były.

Razu pewnego wychowawczyni poprosiła mnie, bym zaniósł mu kartkę z zagrożeniami. Z dobre trzy tygodnie nie było go w szkole, kontaktu z rodzicami żadnego.

„Damiana w domu nie ma, pracuje!” – odburknęła jego matka, gdy zapytałem czy jest w domu.

Wokół podwórka porozrzucane różności. Jedyny pies, uwiązany na nie za długim łańcuchu szczekał na mój widok wściekle. Samo spojrzenie matki, smutne, przepełnione goryczą, która także wylewała się z pomarszczonej cery i widocznych na pierwszy rzut oka fałd, sugerujących stan zaniedbania zupełnego.

Nie pamiętam czy powiedziałem o tym wychowawczyni. Chyba nie, problem prawdopodobnie i tak nie zostałby rozpatrzony, mając na uwadze coraz to większe pogłębienie ciemnoty chłopaka.

Ale była jedna rzecz, w której był dobry. Cholernie dobry.

Wolny czas spędzał na grze w piłkę. Jeżeli ktoś był najlepszym strzelcem naszej klasy na przerwach, to prawdopodobnie był on.

No tak, przecież. Na pewno gra dla Piasta Kołodziejewo.

Zawsze coś.
Mudhoney – Touch Me I’m Sick


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz